Subiektywne poczucie wolnej woli jest czymś niezwykle ciekawym. Dopóki go nie rozważamy, istnieje i działa – jak się wydaje – całkiem nieźle. Krótka chwila refleksji pozwala jednak stwierdzić, że nasze działania mają swoje przyczyny, a jeśli tak, mogą być zdeterminowane. Gdzie ta wolna wola znika? I czy znika?
Rozstrzygnięcie sporu o to, czy wolna wola rzeczywiście istnieje nie jest celem niniejszego artykułu. Zamiast tego proponuję natomiast przyglądnięcie się samemu odczuciu jej istnienia. Nawet jeśli wolna wola nie istnieje, nie ulega wątpliwości, że poczucie dokonywania wyborów, podejmowania przez nas decyzji, jest powszechne. A więc poczucie istnieje, choć może jest naszym błędem czy też praktycznym uproszczeniem rzeczywistości. Wolna wola jest niezwykle ważna, kiedy mówimy o odpowiedzialności, wymiarze sprawiedliwości, grzechu, zbawieniu.
Skoro potrafimy na ogół określić pewne przyczyny naszych decyzji przyglądnijmy się temu, gdzie wolna wola rzeczywiście mogłaby funkcjonować. Nie znamy wszystkich przyczyn – analiza wszystkich bodźców nawet, jeśli teoretycznie możliwa wymyka się naszej świadomości. Gdybyśmy nie znali żadnych przyczyn i tylko wolna wola byłaby podstawą wyboru, trudno byłoby to nazwać działaniami rozsądnymi – nie tak zdaje się działać to narzędzie. Ewentualnym obszarem działania wolnej woli będzie więc sytuacja, w której znamy część przyczyn naszej decyzji, mamy też wybór pomiędzy różnymi działaniami. Przyjrzyjmy się więc procesowi podejmowania decyzji.
W danej sytuacji widzimy raczej tylko część możliwych opcji działania. Możemy też rozważyć konsekwencje działań. W obu przypadkach widzimy też raczej tylko część „za” i „przeciw”. Możemy więc mówić o wyobrażeniu o sytuacji i o wyobrażeniu o decyzjach, ich potencjalnych skutkach. Nie pozbawia nas to poczucia wolnej woli podobnie zresztą, jak pewne ograniczenia wynikające choćby z naszego położenia geograficznego. Na to, ile możliwości działania dostrzegamy ma z pewnością wpływ refleksja, wówczas dociera do nas więcej bodźców ze środowiska, ale także z naszej pamięci. Na to więc, co możemy – jak nam się wydaje – zrobić ma wpływ nasza przeszłość i podjęte wcześniej działania, ma wpływ nasze doświadczenie i zdobyta wiedza, a także środowisko. Jeśli zgodzimy się, że tak jest, to – jeśli mamy wolną wolę – nasza moralna odpowiedzialność rozszerza się na proscenium podejmowanych decyzji. O ile mogliśmy nie wiedzieć o tym wcześniej, to działania aktualne również będą przecież proscenium przyszłych decyzji. Jeśli więc uznajemy, że mamy wolną wolę, wynika z niej moralny obowiązek rozwoju, zdobywania wiedzy i przebywania w jak najlepszym otoczeniu, które poszerza nasze horyzonty.
Jeśli zgodzimy się, że istnienie wolnej woli nakładałoby na człowieka taki obowiązek, to co zmieniłoby ewentualne nieistnienie wolnej woli, gdyby nasz wybór w rzeczywistości był ograniczony do najlepszej w naszej ocenie możliwości działania w danej sytuacji? Czyż nie tak na ogół właśnie decydujemy (nawet odruchowo)? Czy zgoda na powyższe stanowisko nie powinna wymusić, czy być wystarczającym bodźcem do przyjęcia podobnej odpowiedzialności w przypadku deterministy? Czy gdybyś Czytelniku miał wolną wolę ciążyłby na Tobie obowiązek rozwoju, ale ponieważ jej nie masz, nie masz również takiego obowiązku i możesz (musisz) pozwolić na to, aby sprawy po prostu się toczyły? A może taki obowiązek nakłada na nas sam fakt istnienia takiego subiektywnego odczucia – jako praktycznego uproszczenia rzeczywistości, narzędzia, które w innych obszarach związanych z odpowiedzialnością wykorzystujemy – bez względu na to, czy i na ile nasze działania są zdeterminowane?
Ci, którzy filozofują nie potrzebują takiego dowodu. Im wystarczy głębokie pragnienie zrozumienia świata. To, jaką wagę nada każdy z nas powyższym rozważaniom, jeśli założymy determinizm jest już oczywiście zdeterminowane. Skoro jednak ten artykuł powstał a Czytelnik zadał sobie trud lektury, to może powstał właśnie dla Niego? By, kiedy to tylko możliwe, poświęcił więcej czasu na refleksję, by przyglądnął się procesowi podejmowania codziennych decyzji? Oby te były jak najlepsze, dla nas wszystkich.
Nieco szerzej zagadnienie to opisałem tutaj: Czy to Ty decydujesz, czy przeczytasz ten artykuł?